Zrównoważony rozwój - norweski sposób na miasto
Wybrzeże Oslo zmienia się intensywnie od kilkunastu lat. Szeroko zakrojone plany przewidziane w projekcie Fjordbyen (Miasto Fjordów) obejmują tereny wykraczające daleko poza centrum, a wszystkie mają wspólny cel: zwrócić wybrzeże mieszkańcom (zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju). Najbardziej znane i najczęściej nagradzane projekty zrealizowano jak dotąd w dzielnicy Bjørvika: doskonale znana miłośnikom współczesnej architektury jest niepowtarzalna bryła nowej Opery Narodowej (proj.: Snøhetta), coraz częściej usłyszeć też można o niemal już ukończonym Barcode (proj.: MVRDV, współpraca: a-lab, Dark Architects). Jednak zmiany zaczęły się znacznie wcześniej, i nie w Oslo, lecz w Christianii.
W 1916 roku ogłoszono konkurs na projekt ratusza miasta Christiania. Budynek miał stanąć w zamieszkanej przez miejską biedotę nadmorskiej dzielnicy Pipervika, a w projekcie należało uwzględnić także zagospodarowanie rozległej przestrzeni między przyszłym ratuszem a portem. Władze planowały całkowitą przemianę – miejsce slumsów zająć miały elegancie budynki publiczne i ogólnodostępny reprezentacyjny plac.
Szybko wybrano architektów – Arnesteina Arneberga i Magnusa Poulssona – jednak ostateczny projekt powstał dopiero w 1930 roku. W międzyczasie postanowiono zamienić, stworzoną na cześć króla duńskiego Christiana IV, nazwę Christiania na wolne od bolesnych historycznych skojarzeń Oslo.
Budowę ukończono dopiero w 1950 roku, choć już w roku 1939 bryła ratusza wyraźnie rysowała się na tle niskiej architektury miasta. Zdecydowanie dominowała w wypełnionej dziewiętnastowiecznymi domami przestrzeni, widoczna z daleka zarówno dla pasażerów wpływających do portu statków, jak i dla tych, którzy przybywali do Oslo od strony lądu. Na całkowite zakończenie projektu czekać trzeba było do lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku – dopiero wtedy rozciągający się przed ratuszem plac wyłączono z ruchu samochodowego i stworzono bezpieczną i cichą przestrzeń publiczną.
Skandynawski minimalizm czy stylistyczny misz-masz?
Ratusz to przykład architektury funkcjonalistycznej. Na tym można by poprzestać. Brązowa odkryta cegła, dwie nierównej wysokości masywne wieże i wyraźne geometryczne podziały – prostota bryły i neutralność kolorystyki podkreślające powagę instytucji. A jednak wystarczy podejść bliżej, aby przekonać się, że pierwsze wrażenie jest zwodnicze. Rzucają się w oczy kamienne rzeźby i płaskorzeźby polskiemu turyście nieuchronnie przywodzące na myśl socrealistyczną stylistykę - ostro zarysowane ciężkie postaci robotników ukazanych przy pracy. W drodze do głównego wejścia mijamy z kolei zaskakująco kiczowate (topornie wykonane i intensywnie kolorowe) drewniane płaskorzeźby przedstawiające sceny i postaci z nordyckiej mitologii. Budynkowi dodaje lekkości wykonany w stylu art deco smukły portal z jasnego kamienia z umieszczoną pod balkonem pozłacaną płaskorzeźbą, która przywołuje luźne skojarzenia z antykiem. I nawet cegły poukładane są w fantazyjne wzory. We wnętrzu też próżno szukać skandynawskiego minimalizmu.
Żywe kolory: pomarańczowy, żółty, czerwony uderzają z każdej strony – ściany wysokiego holu pokryte są malowidłami przedstawiającymi uproszczoną, romantyczną wersję norweskiej historii. Funkcjonalizm? Raczej architektoniczny i designerski eklektyzm.
Co zobaczyć w Oslo? Najważniejsza bryła miasta
Budynek ratusza w Oslo ma oddanych miłośników i zaciekłych przeciwników, ale zarówno jedni, jak i drudzy przyznają, że stał się już nieodłączną częścią tożsamości miasta. Nieodwracalnie zmienił wygląd dzielnicy i stał się katalizatorem dalszych zmian. Nie dziwi więc, że w plebiscycie z 2005 roku mieszkańcy Oslo uznali go najważniejszym dwudziestowiecznym budynkiem stolicy.
Jak wyglądała Pipervika przed, w trakcie i po powstaniu ratusza...>>
Joanna Jarzyna
