Jednym z największych wyzwań dla architekta jest projekt własnego domu. Jednak chęć manifestacji poglądów estetycznych często stoi w sprzeczności z potrzebami rodziny. Powstały w zeszłym roku w Suchym Lesie pod Poznaniem dom projektanta Piotra Marciniaka to dowód, że kompromis jest możliwy. Na tle sąsiednich budynków wyróżnia się w krajobrazie. Mimo iż zarówno jego forma, jak i wykorzystane materiały nie są awangardowe i nawiązują do tradycji wielkopolskich, otoczony typowymi polskimi „gargamelami” wydaje się trochę obcy wśród wszechobecnego brzoskwiniowego tynku, kolumienek i czerwonej blachodachówki. Znajduje się na końcu ulicy przy starym drzewostanie, namiastce lasu. Część drzew na działce przesadzono, zamykając w ten sposób przestrzeń ogrodu, na który otwarty jest parter.
Dom składa się z dwóch zestawionych ze sobą brył: główna, ceglana część, z dwuspadowym dachem pokrytym betonową dachówką, wyraźnie kontrastuje z niższą, prostopadłościenną, obłożoną bejcowanym na szaro drewnem. Takim samym materiałem wykończono wykusz na piętrze mieszczący spocznik klatki schodowej. Otwory okienne starannie zakomponowano na fasadach. Dbałość o szczegół widać w tradycyjnym detalu ceglanym i obróbce blacharskiej. Strefę wejściową podkreślono naśladującymi rytm cegły kawałkami szarego granitu.
W przeciwieństwie do skromnych i eleganckich elewacji rzut jest mało konsekwentny, a nawet dość zagmatwany. Rysunkowi brakuje czystości. Linie ścian wydają się przypadkowe. Wynikają wyłącznie z pożądanej wielkości pomieszczenia. Nie przekłada się to jednak na chaos przestrzenny wewnątrz.
Główna oś łączy strefę wejściową z ogrodem po drugiej stronie domu, przechodząc przez pokój dzienny i zadaszony taras. Posadzkę kuchni i salonu obniżono o 30 centymetrów. Zniwelowana została w ten sposób różnica poziomów pomiędzy wnętrzem i ogrodem, a pomieszczenia zyskały na wysokości.
Powierzchnia została wykorzystana maksymalnie. Komunikacja w parterze stanowi część poszczególnych pomieszczeń. Na piętrze strefa łącząca pokoje trojga dzieci to miejsce wspólnych zabaw. Dodatkową przestrzenią jest dość niskie i długie poddasze – w założeniu nieużytkowe, połączone zostało z resztą domu składanymi drewnianymi schodami i stało się miejscem wyciszenia i realizacji zainteresowań domowników.
We wnętrzu, podobnie jak na elewacjach, na szczególną uwagę zasługuje prosty, nierzucający się w oczy detal. Materiały zostały dobrane bardzo konsekwentnie – podłogę i meble wykonano z drewna dębowego, stolarkę okienną, a także parapety i żaluzje z mahoniu. Z szarej płyty stolarskiej zrobiono ascetyczne meble kuchenne, a także zabudowę wzdłuż ściany skrywającą lodówkę, spiżarnię i dostępny z zewnątrz schowek na rowery. Prostą formę kominka zdobią wyłącznie płyty granitu strzegomskiego, którymi jest obłożony. Szare ściany strefy dziennej są tłem dla kolekcjonowanych przez właścicieli grafik. W salonie naprzeciw siebie ustawiono zielone kanapy Rosco projektu Piotra Kuchcińskiego. Niedługo budynek powiększy się o nową bryłę. Jeśli pozwolą na to przepisy, na działce wśród drzew powstanie biblioteka. Zrealizowany obiekt nie pomieścił bowiem wszystkich książek właścicieli.
O jakości domu powinna świadczyć przyjemność przebywania w nim. Projektując dla siebie i swojej rodziny, architekt Piotr Marciniak skupił się przede wszystkim na potrzebach domowników, szczególnie tych najmłodszych. W takim rozumieniu stworzył dom niemal doskonały.