Osiedle Tysiąclecia w Katowicach w słoneczny dzień wygląda jak zmaterializowana wizja twórców Karty Ateńskiej. Ten dokument utworzony jeszcze w 1933 roku przez postępowych architektów, zakładał budowę nowych miast według luźnej zabudowy blokowej. Wolnostojące wieżowce, w przeciwieństwie do ciasnej zabudowy kwartałowej, miały wprowadzić do dzielnic mieszkaniowych upragnione „słońce, zieleń i przestrzeń”. Idee karty zaczęto wprowadzać w życie dopiero po II wojnie światowej, kiedy wiele krajów podnosiło się z gruzów. Wówczas można było dokonać wielkiego zwrotu w urbanistyce i postawić na nowy typ zabudowy, daleki od tradycyjnych układów.
Wszyscy wiemy, jak zakończył się ten eksperyment. Rozproszone bloki zrodziły nijakie blokowiska, choć trzeba przyznać, że na nowych osiedlach nie brakowało przestrzeni, słońca, gorzej już z zielenią. Jednak zdarzają się chlubne wyjątki, jak właśnie katowickie osiedle Tysiąclecia, projektu Henryka Buszki i Aleksandra Franty. Na obszarze 200 hektarów rozplanowano tam wieżowce dla 40 000 mieszkańców.
Z daleka majestatyczne, białe bryły bloków Tauzena, jak mieszkańcy mówią na co dzień o Tysiącleciu, wyglądają jak rzeźby zanurzone w morzu zieleni. Osiedle składa się z dwóch rodzajów bloków: prostopadłościanów oraz wysokich walcowatych wieżowców stojących w jego centrum. Te ostatnie przypominają kukurydze lub słynne wieże mieszkalne Marina City w Chicago. Pięć bliźniaczych budynków liczy sobie 25 pięter każdy, wystrzeliwują na wysokość 90 metrów. Są to najwyższe wieżowce mieszkalne w Polsce wybudowane poza Warszawą.
Wieżowce stanowią dominantę całego osiedla Tysiąclecia. Mają charakterystyczne wyoblone balkony, które upodabniają bryły budynków do kolb kukurydzy. Ukończono je na przełomie lat 80. i 90.
Ostatnio przestrzeń Tysiąclecia ukształtowana przez modernistycznych planistów jest niszczona przez deweloperów. W miejscach między starymi blokami, w parkach – „klinach zieleni”, powstają nowe domy i blaszaki dyskontów.