Adaptacje obiektów przemysłowych na luksusowe budynki wielorodzinne realizowane są dziś w wielu polskich miastach. Pierwszy zespół loftów oddano do użytku w Gliwicach (poznański City Park w dawnych koszarach powstał wcześniej, ale oryginalne pozostały tam tylko mury zewnętrzne). Przebudowa dziewiętnastowiecznego spichlerza na budynek mieszkalny z trzydziestoma loftami to fragment planu rewitalizacji większego zespołu zabudowy dawnego pruskiego Urzędu Aprowizacji, leżącego niecały kilometr na południe od gliwickiego rynku. Po wojnie przez wiele lat stacjonowały tu wojska radzieckie i polskie. W latach dziewięćdziesiątych część obiektów przejęło miasto: w Koszarach Ułanów ulokowano sąd okręgowy, w innym zabytku urządzono bibliotekę. Otoczony wysokim ceglanym murem, 30-hektarowy zabudowany teren w centrum Gliwic pozostawał jednak strefą zamkniętą aż do września ubiegłego roku. Wtedy to oddano do użytku 15 domów szeregowych przebudowanych z dawnych stajni, według projektu Izabelli i Andrzeja Wieczorków, a także 30 loftów urządzonych w budynku spichlerza z 1895 roku. W przyszłości mają tu powstać jeszcze dwa nowoczesne apartamentowce.
Projekt adaptacji spichlerza wykonała pracownia medusa group, której współwłaścicielem jest Przemo Łukasik, autor przebudowy starej lampiarni na terenie kopalni w Bytomiu na dom własny („A-m” 1/04). Również w tym przypadku ograniczono do minimum ingerencję w zabytkowy obiekt, zachowując jego wygląd zewnętrzny i oryginalną strukturę wnętrza. Ceglany, prostopadłościenny spichlerz po oczyszczeniu elewacji wygląda jak przed stu laty. Jedynie od południowego, dłuższego boku pojawiły się dwie dostawione do fasady bryły, mieszczące klatki schodowe. Największym wyzwaniem projektowym było zintegrowanie tych współczesnych wież z wpisanym do rejestru zabytków obiektem. Obłożono je płytami ze stali Cor-Ten, a od frontu doświetlono pasami z Vitrolitu. Dodatkowo, na styku z zabytkowymi murami zastosowano wąskie przeszklenie, przebiegające przez całą wysokość budynku. Pierwotnie powierzchnie loftów miały mieć nawet po 600 metrów kwadratowych, ale w Gliwicach nie było chętnych na tak niestandardowe i ekstrawaganckie mieszkania. Ostatecznie mają od 79 do 320 metrów kwadratowych. Wielkim sukcesem jest zachowanie we wnętrzach ceglanych ścian; grube nawet na metr mury dają wystarczającą izolację termiczną. W większości powstających loftów, w tym także w łódzkiej realizacji U Scheiblera, są one docieplane od środka. W gliwickim spichlerzu gładkie będą tylko nowe ściany działowe. Pozostawiono także drewniane stropy spoczywające na drewnianych belkach i słupach, wymagały one jedynie oczyszczenia i zaimpregnowania. Wyzwaniem było za to wykonanie posadzek na stropach tak, by nie zmniejszać wysokości pomieszczeń. Ta na większości kondygnacji wynosi około 2,6 metra, jedynie na poddaszu w najwyższym punkcie sięga 3,6 metra. Specjaliści z Wydziału Budownictwa gliwickiej politechniki zaprojektowali nowe warstwy izolacji akustycznej i termicznej minimalnej grubości. W budynku zachowano też drewniany zsyp na zboże, który w formie spirali przechodzi przez kolejne piętra. Jego fragmenty we wnętrzach loftów przypominają współczesną rzeźbę. Niestety, najmniejsze i niezbyt wysokie lokale, poza ceglanymi ścianami, wielkimi oknami ze szprosami i drewnianym podbiciem stropu, niewiele różnią się od zwykłych mieszkań budowanych przez deweloperów.
Parter przeznaczono na usługi. Okna zastąpiono dużymi witrynami, a podłogę obniżono o pół metra, by wysokość pomieszczeń miała wymagane 3 metry. W całym budynku zastosowano drewnianą stolarkę okien. Ciemnoszary kolor i układ szprosów nawiązują do oryginalnych żeliwnych ram. Pomysł architektów, by odtworzyć je w pierwotnym materiale, ze względów estetycznych nie zyskał aprobaty inwestora.
Do mieszkań prowadzą najprostsze, stalowe, przeciwpożarowe drzwi, a w nowych klatkach schodowych ściany wykonano w betonie konstrukcyjnym z widocznym szalunkiem. Wszystkim współczesnym dodatkom starano się nadać utylitarny charakter, co różni gliwickie lofty od wyestetyzowanych, komercyjnych adaptacji poprzemysłowych budynków w innych miastach. Także niewielka skala inwestycji decyduje o jej wyjątkowości w porównaniu na przykład z łódzkimi loftami, przytłaczającymi swoją skalą, niewiele różniącymi się od wielkich osiedli mieszkaniowych.
Współczesne, luksusowe apartamenty w starych fabrykach i magazynach są przeciwieństwem tymczasowych, tanich, często półlegalnych mieszkań artystów w SoHo. Ale niezależnie od iluzji artystowskiego życia w postindustrialnej scenerii, najważniejsze, że udaje się ocalić od zniszczenia coraz więcej historycznych, przemysłowych obiektów, od niedawna także w Polsce.

-
Vera Lutter jest znana ze swych monumentalnych, czarnobiałych fotografii przestrzeni miejskich. Jej zdjęcia to negatywy, powstające w przekształconych w camera obscura pomieszczeniach. Odrealnione obrazy miast, tworzone przez artystkę, są rozpoznawalne na całym świecie więcej
-
Celem konkursu jest promocja najlepszej architektury miejskiej, zrealizowanej w okresie Trzeciej Rzeczypospolitej oraz pobudzenie wrażliwości społecznej na kształt naszego otoczenia. więcej
-
Wieżowiec Taipei 101 w mieście Tajpej, stolicy Tajwanu. Mający 508 metrów gigant jest dzisiaj najwyższym budynkiem na świecie. Jego projektantom przyszło się zmierzyć z problemami trudnych warunków posadowienia (jakość gruntu określono jako niezadowalającą), silnych wiatrów (tajfuny występują tu kilka razy w roku) i trzęsień ziemi (działka jest położona około 200 metrów od linii uskoku tektonicznego). Budynek należało wyposażyć w specjalny system tłumienia drgań i kołysania, by zapewnić możliwie jak największy komfort dziesięciu tysiącom jego użytkowników. Jednocześnie do poruszania się między wszystkimi 101 kondygnacjami przeznaczono 61 wind, z czego dwie, zapewniające dojazd na najwyżej położone piętra osiągają rekordowe szybkości, potwierdzone wpisem do Księgi Rekordów Guinessa. więcej
-
Czwarta edycja konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE. Finał odbył się w siedzibie SARP-u w Warszawie, 10 stycznia więcej
