Rodzina Edmond miała już jeden ośrodek Spa w bliskiej okolicy Montrealu w Kanadzie. Najwyraźniej jednak ich bogaci klienci kręcili nosem na długi dojazd albo zbyt duży kontakt z naturą ośrodka Balnea położonego nad otoczonym lasem jeziorem. Postanowili bowiem otworzyć nowe Spa w samym mieście.
Historia projektu wiąże się z promem, który łączył w latach pięćdziesiątych obie strony rzeki Świętego Wawrzyńca nieopodal stolicy prowincji Quebec. Łódź jako teatr, restauracja i bar była następnie jedną z atrakcji EXPO’67, którego owocem był chociażby słynny Habitat 67 Moshe Safdiego, i jednocześnie pierwszym pływającym centrum sztuki.
Tak ciekawy prom zasługiwał na następne życie, dlatego montrealskie biuro architektoniczne Sid Lee Architecture otrzymało zlecenie na zaprojektowanie skandynawskiego Spa na łodzi.
trzecie życie starego promu
Zanim trzecia inkarnacja łodzi znana teraz jako Bota Bota ujrzała światło dzienne, architekci zmierzyli się z dość niecodziennymi problemami projektowymi. Nie co dzień bowiem przychodziło im budowanie na wodzie.
Adaptację promu na ośrodek Spa zaczęto od rozebrania konstrukcji starej łodzi do kadłuba. Dopiero jak ją wzmocniono zaczęło się planowanie rozmieszczenia pomieszczeń. Ważny był rozkład mas, tak by nie powodował pochylenia łodzi na którąś ze stron. Usunięto również silniki na potrzeby nowych pomieszczeń.
Powstała w ten sposób bryła przepruta sześcioma setkami bulajów. Jest wyraźnie związana z wodą, co odpowiada przeznaczeniu - termin Spa to skrót od łacińskiego wyrażenia zdrowie dzięki wodzie.
baseny na łodzi
Architekci z Sid Lee Arhitecture zadbali by cennej wody pod każdą postacią nie zabrakło odwiedzającym Bota Bota. Mamy tu do dyspozycji trzy baseny, sauny suche i parowe, natryski i wiele innych atrakcji.
Wszystkie atrakcje podane są w monochromatycznych barwach urozmaiconych gdzieniegdzie drewnem. Na utrzymanych w ciemnych tonacjach ścianach odnajdziemy elementy identyfikacji wizualnej, która stanowi również ważny element tej wodnej architektury.
Spa na promie
Goście ukryci w ciemnych zakamarkach tajemniczej łodzi Bota Bota od Sid Lee Architecture, odnajdą spokój niespotykany w wielkim mieście. Autorzy twierdzą, że mrok wnętrza pozwala na duchową podróż, wspomaganą masażami, zabiegami zdrowotnymi i niesamowitą grą światła zapewnianą przez bulaje na ścianach.
Zacumowany w Starym Porcie prom przed światem chroni przedpole ogródka i atmosfera industrialnej architektury. Należy jednocześnie pamiętać, że jest to obecnie bardzo modna w Montrealu okolica.
W najbliższym otoczeniu znajdują się poprzemysłowe budynki zmienione w galerie sztuki, kluby i restauracje, a doskonały widok na Habitat 67 przypomina o ścisłym związku zarówno Starego Portu, jak i Bota Bota z Wystawą Światową z 1967 roku.
statek czy budynek
O wartości projektu stanowi przede wszystkim jakość przeprowadzonych zmian, dzięki czemu, przebywając wewnątrz niezwykłej konstrukcji, nie jesteśmy w stanie z całą pewnoscią stwierdzić, czy to nadal statek czy już budynek.
Architekci z Sid Lee Architecture dali znać wielbicielom Spa, że nie muszą się już zadowalać kolejnym oczywistym uzdrowiskiem o raniącej oczy estetyce, jakkolwiek ich dzieło nie byłoby kontrowersyjne. Może zatem jest jakaś alternatywa dla nieśmiertelnego Ciechocinka?