W kwestii nowych stadionów piłkarskich Warszawa ma prawdziwe szczęście. W środku miasta zaplanowano dwa duże obiekty: stadion klubowy Legii i Stadion Narodowy. Oba projekty powstały w polskim oddziale niemieckiego biura JSK Architekten. Obiekt Legii projektowany był jeszcze przed boomem inwestycji piłkarskich na Euro 2012. Bezpośrednio przed nim oddano w Polsce nowe areny sportowe w Kielcach i Lubinie, o połowę mniejsze i kilkakrotnie tańsze.
Kontrowersje wokół warszawskiej inwestycji w niewielkim stopniu dotyczą architektury stadionu, z jego niemal podręcznikową funkcjonalnością i charakterystyczną dla projektantów, doświadczonych w realizacji dużych obiektów, idealistyczną próbą pogodzenia wszelkich sprzeczności. Otwarte pozostają pytania o nietypowy sposób jej finansowania (niepopularne partnerstwo prywatno-publiczne), o tryb wyboru pracowni architektonicznej (którą ostatecznie wskazał i opłacił prywatny klub – najemca obiektu), oraz fundamentalne – czy Warszawa potrzebuje dwóch tak wielkich stadionów piłkarskich? Bo już głośno wyrażane obawy urbanistów, konserwatorów zabytków i varsavianistów – dotyczące skali samej budowli, położonej w parkowym otoczeniu, w pobliżu skarpy wiślanej, historycznych założeń barokowych osi oraz królewskich pałaców – nie pozostały u projektujących bez odzewu. Nowy obiekt, wzniesiony dokładnie w miejscu starego, z przełomu lat 20. i 30. XX wieku, ciasno wypełnia dostępny teren, choć nie sięga nawet 30 metrów – wysokości względnej warszawskiej skarpy. Aby optycznie jeszcze go zmniejszyć, założono, że na poziom wyniesionej o dwie kondygnacje promenady stadionu (głównej przestrzeni komunikacyjnej, skąd można dostać się do niżej położonych trybun lub, korzystając z ciągów schodów prowadzących w górę, do trybun górnych i na koronę obiektu) prowadzić będą terenowe schody pomiędzy pokrytymi zielenią skarpami. Przedwojenna konstrukcja trybuny głównej sięgała 16 metrów wysokości. Koronę nowych założono niewiele wyżej. Na niej ustawiono strukturę wspornikowego zadaszenia wypełnionego w większej części napiętą membraną, a od strony płyty stadionu przezroczystym poliwęglanem. Projektanci poszukiwali efektu, w którym nad niższą, betonową częścią trybun – o spartańskim wyrazie architektonicznym – unosić się będzie kontrastujące z nią delikatne namiotowe przekrycie. Ostatecznie jego geometryczna forma najeżona szpiczastymi zakończeniami dźwigarów, które w narożnikach odważnie nadwieszają się ponad 20 metrów za obrys stadionu, wywołuje jednak pewien dysonans. Esteta Tony Fretton – architekt odległej o 100 metrów od stadionu brytyjskiej ambasady – był niemile zaskoczony podczas otwarcia swojego obiektu, gdy prezentując ambasadorski taras, z którego – jak mu się wydawało – roztacza się widok na morze zieleni, ujrzał dominującą w przestrzeni formę zwieńczenia stadionu Legii. Także główna fasada – północna, od ulicy Łazienkowskiej, tworzona przez rytm betonowych filarów – nie wykorzystuje swego architektonicznego potencjału. Łatwo będzie zdominować ją szeregiem wielkoformatowych bannerów, których puste konstrukcje już czekają nad poziomem promenady. Dolną część fasady południowej, graniczącej z historycznym Kanałem Piaseczyńskim, wyłożono łamanym piaskowcem, aby nieco zamaskować jej parkingową funkcję. O ile z zewnątrz głównym atutem budowli wydaje się próba optycznego zmniejszenia oddziaływania jej utylitarnego wyrazu i wpisania obiektu o wielkiej skali w otoczenie, to wnętrze areny, gdzie prym wiedzie funkcjonalność, ujmuje przestrzeniami zaprojektowanymi dla wypełniania tłumem. Obszerną promenadę przecinają rytmicznie czarne pawilony mieszczące toalety i dwudzielne kioski. Pod nią znalazły się pomieszczenia klubowe i komercyjne oraz dwa poziomy hal parkingowych. Sektory widowni są strome, umieszczone blisko płyty, z doskonałą widocznością. Osłonięta szklaną obudową korona stadionu oferuje fantastyczne widoki na miasto i wyrastający za Wisłą Stadion Narodowy. Membrany zadaszenia rozpraszają światło nad trybunami. Markowe krzesełka, projektu szwajcarskich gwiazdorów architektury Herzoga i de Meurona, stanowią dodatkowy smaczek dla koneserów. Obiekt został tak zaprojektowany, że przez cały czas budowy na płycie stadionu mogły odbywać się rozgrywki. Zabudowywane obecnie miejsce po starej trybunie, pochodzącej z lat 20. XX wieku, jest ostatnim etapem inwestycji. Pierwotna fasada zostanie odtworzona i wkomponowana w nową elewację. W tej części obiektu znajdą się być może najciekawsze programowo przestrzenie: pomieszczenia dla sportowców i prasy, tak zwane sektory biznesowe, z obszernym holem mieszczącym bary i restauracje, oraz prywatne loże.
Biorąc pod uwagę, że realizacja warta była kilkaset milionów złotych, dziwi stosunek inwestora do architektury sportowej z okresu dwudziestolecia międzywojennego (rozbudowanej po wojnie przez Hryniewieckiego, Leykama i Rajewskiego), która zachowała się wokół nowego stadionu. O ile dość banalna, choć duża, zachodnia fasada starej trybuny jest w trakcie odbudowy, to kameralne pawilony pozostałe po otwartych basenach (znajdujące się zaraz za wschodnią trybuną) przeznaczono do wyburzenia. Od początku lat 90. XX wieku nieczynne baseny Legii były solą w oku inwestorów, którzy przymierzali się do zabudowy trzyipółhektarowego, cennego terenu, między ulicą Czerniakowską a trybunami stadionu. Dopiero ostatnie lata przyniosły wzrost społecznej świadomości, co do wartości dwudziestowiecznej architektury. Tym bardziej kuriozalna wydawała się niechęć urzędników do umieszczenia zespołu basenów w rejestrze zabytków. Pochodzą one z końca lat 20. XX wieku i reprezentują oryginalną, czysto funkcjonalistyczną myśl architektoniczną (projekt Aleksander Kodelski). W trakcie budowy obecnego stadionu zburzono nieckę basenu i trybuny. Pozostały opuszczone pawilony wejściowe i wyszukana, konstruktywistyczna w wyrazie, wieża do skoków (projekt Aleksander Kodelski, Romuald Raksimowicz). Kilka miesięcy temu Stołeczny Konserwator Zabytków wydał zgodę na wyburzenia. Postanowiono zachować tylko skocznię, jako abstrakcyjny element rzeźbiarski. Dla rządzących dziś krajem fanów piłki nożnej ta rzeźba stanie się nie lada zagadką!
Założenia autorskie:
Podstawowym czynnikiem mającym wpływ na rozwój projektu i ostateczną formę była decyzja o pozostawieniu stadionu Legii w obecnym miejscu, gruntownej przebudowie i rozbudowie istniejącego obiektu. W odniesieniu do jego wielkości jako optymalne rozwiązanie przyjęto, by odpowiadał randze stadionu czterogwiazdkowego (tj. min. 30 tysięcy miejsc siedzących oraz dodatkowe miejsca dla dziennikarzy). Lokalizaja przy terenach parkowych, będących częścią historycznego założenia osi Stanisławowskiej, wskazała kierunek rozwoju stylistyki architektury stadionu. Efekt zharmonizowania jej z otoczeniem podkreśla lekka forma dachu przekrywającego trybuny. Dzięki ograniczeniu gabarytów obiektu, wokół powstała przestrzeń pozwalająca po zakończeniu imprez na jego „rozładowanie” w bezpiecznej odległości od ul. Czerniakowskiej. Zgodnie z zaleceniami konserwatorskimi zachowano elewację zachodnią trybuny głównej. Zaprojektowano obiekt o charakterze stadionu klubowego z otwartą promenadą i geometrią trybun zbliżoną maksymalnie do obszaru boiska. Promenada stanowi zwieńczenie cokołu stadionu, uformowanego przez zielone skarpy, częściowo przez mur z kamienia naturalnego i betonu architektonicznego. Cokół ten jest bazą stadionu i niejako kontynuacją terenów zielonych. Zadaszenie zaprojektowano w konstrukcji stalowej, przekrycie na części zadaszenia z tkaniny technicznej wykonanej ze splotu włókien szklanych pokrytych warstwą PTFE, a na części z płyt poliwęglanowych. Podstawowym elementem nośnym konstrukcji dachu jest powtarzalny wspornik zamocowany do żelbetowej konstrukcji wsporczej (oparty w 4 punktach), wykonany jako przestrzenny dźwigar kratownicowy. Dźwigary o wysięgu 32 m rozstawione są co 21,2 m. Cztery dźwigary w narożnikach dopełniają całości konstrukcji dachu. Membrana pokrycia jest wstępnie napięta przy użyciu lin założonych na jej brzegach oraz liny wewnętrznej, która formuje dolinę dachu. Liny krawędziowe napinane są linami odciągowymi mocowanymi do zewnętrznej podpory dźwigara dachowego. Brzegi membrany zamocowano do pasa górnego dźwigara głównego oraz wewnętrznego dźwigara kratowego, podpierającego płyty poliwęglanowe. Belki podpierające te płyty tworzą jednocześnie poziomy tężnik, do którego zaczepiona jest wewnętrzna lina tworząca dolinę dachu.
Marcin Chruśliński

-
Oskar Hansen. Przyczółek Grochowski, to osiedle składające się z jednego, bardzo długiego bloku o długości półtorej kilometra. Wijący się niczym wąż budynek powstał na terenie dawnej podwarszawskiej wsi Gocław według projektu awangardowych architektów - Oskara i Zofii Hansenów więcej
-
Adaptacja silosu na mieszkanie
Ołomuniecki silos nie został oswojony, lecz okiełznany: nie mamy do czynienia z typowym loftem, mieszkaniem bezkonfliktowo wpisującym się w historyczną tkankę architektoniczną, ale z radykalną interwencją, której najważniejszym elementem jest dominująca, przeskalowana nadbudowa więcej
-
-
Hala sportowa w Bieruniu
Budynek hali powstał w wyniku rozpisanego przez gminę ogólnopolskiego konkursu architektonicznego więcej
