W cyfrowym świecie najmniejsza porcja informacji to bajt. Sam tekst tego artykułu zajmuje (potocznie – waży) około 10 kilobajtów, czyli ma 10 tys. znaków ze spacjami. W rzeczywistości zajmuje zwykle więcej pamięci – zależnie od formatu, w którym jest zapisany. 20 lat temu na dyskietce 3,5-calowej o pojemności 1,44 megabajta (wówczas powszechny nośnik danych) zmieściłoby się ok. 140 takich artykułów. Wydawało się wtedy, że to zupełnie wystarczy. Dziś nosimy przy sobie na kartach pamięci telefonów komórkowych i aparatów fotograficznych, w odtwarzaczach muzycznych, pendrive'ach, nie mówiąc już o twardych dyskach naszych laptopów czy też iPadów gigabajty danych. Podręczną pamięcią staje się Internet, gdzie przechowujemy zdjęcia, listy, dokumenty, filmy i ulubione piosenki. Google oferuje za darmo przestrzeń dyskową o pojemności 10 gigabajtów, zaś za niewielką dopłatą uzyskamy cyfrowy schowek mogący pomieścić 80 gigabajtów.
Tu zaczynają się już ilości danych równie niewyobrażalne jak odległości astronomiczne wyrażane w latach świetlnych. Obecnie pamięć kont wszystkich użytkowników Gmail – jednej z usług firmy Google – to równoważność pojemności 1,74 mld płyt CD audio. Ułożone na sobie osiągnęłyby wysokość 2088 km – 236 razy więcej niż Mount Everest. W ciągu roku pojemność Google może osiągnąć 1 eksabajt – tyle samo co nagranie 50 tys. lat wideo w najlepszej jakości. Na dodatek Google planuje zindeksować wkrótce około 100 petabajtów danych, co jest równoważne połowie wszystkich materiałów wydrukowanych w historii ludzkości.
Nic dziwnego, że zebraliśmy łącznie 1,2 zettabajta danych. Jeśli przyjąć, że jeden bajt to ziarnko piasku, to ta wielkość wielokrotnie przewyższa liczbę ziaren piasku na całej kuli ziemskiej. W ocenie firmy EMC, światowego potentata w zarządzaniu danymi, do końca 2011 r. na świecie będzie istniało ponad 300 bld plików cyfrowych. – Od dziś do 2020 r. ilość danych, którymi zarządza ludzkość, zwiększy się z 1,2 do 35 zettabajtów. Ponad 90 proc. z nich będą stanowiły dane nieuporządkowane – twierdzi Joe Tucci, szef EMC.
Jak zbudować arkę?
Stanisław Lem w wydanym w 2007 r. zbiorze „Bomba megabitowa” porównał zjawisko Internetu do biblijnego potopu, „w którym można ze wszystkim utonąć, jeżeli nie zdołamy dla ratunku, jak Noe, zbudować sobie Arki. Ale jak by miała wyglądać »Arka Noego Internetu«, łatwo rzec, ale nie sposób myśl taką zrealizować”. Przypomniał również opowiastkę ze swojej „Cyberiady” o tym, jak zbuntowane Mądro musiało ulec Siemianom, którzy zalali je masą bezużytecznych danych. Mistrz miał rację – dzisiejsze wojny wygrywa ten, kto potrafi przetworzyć dane w użyteczne informacje i panuje nad cyberprzestrzenią.
czytaj całość >>>

-
Najpierw rowerzyści marzyli o jakichkolwiek ściezkach rowerowych, później o asfaltowej nawierzchni. Przyszedł czas na świecące ścieżki więcej
-
Nowe technologie tanieją, systemy „domów inteligentnych” stają się łatwiej dostępne. Które funkcje są przydatne, z których lepiej zrezygnować? więcej
-
Tym razem nie będzie motywów ludowych i folkowego klimatu. Polska wystawa w Kolonii zorganizowana została pod hasłem Bright New. Polish Ideas Applied. Ma prezentować twórcze zastosowania nowych technologii więcej
-
Erystyka, nowe technologie i codzienność projektanta były tematami spotkań Perspektywa w 2015 roku więcej
